ShopDreamUp AI ArtDreamUp
Deviation Actions
Nigdy nie byłam snowym ortodoksem.
Do teraz.
Spanie... się odbywało, tyle.
Od kilku lat jednak jawi (hehe) się czynnością tyleż reglamentowaną, co niezbędną; permanentny deficyt trwa. Problem niedoboru wpycha się na pierwszy plan, generując zachowania przestępcze w postaci kradzieży czasu przeznaczonego na całkiem inne sprawy.
Tylko patrzeć, aż zaczną się mordy (niektóre fizjonomie i tak się śnią, na szczęście moja władza jest tam niepodzielna i... no, mniejsza).
Z drugiej strony, z roku na rok sowieję coraz bardziej; nie do uniknięcia, skoro siadam do swoich spraw dobrze po 20.00 i zanim się na dobre poskładam ze wszystkim do zrobienia, to mnie północ zastaje.
(Gdzie te czasy, kiedy, no, miałam czas?
...ach, zapomniałam, wtedy komputery były towarem luksusowym. W sumie chyba dobrze, bo kto wie, jaki byłby stopień mojego znerdowienia?...)
Sam sen jako byt poniekąd twórczy spokojnie może sobie darować obecność, jest nieobowiązkowa; to akt spania ma znaczenie.
Miękki chłód poduszkowej poszewki kontrastuje z ciepłem kołdry i - koniecznie - rozgrzewaczem na wysokości splotu slonecznego.
Termofor, no.
Bez takich.
I nagłe przebudzenie w nocy (nad ranem, w południe...), i nie, nie trzeba wstawać, nie trzeba nic robić, tylko można - można się przewrócić na drugi bok.
Zatem czekam na czasy, kiedy spanie będzie odplatne na równi z etatem.
Bede najpilniejszą pracownicą z pilnych.
Słowo Kulki.
:thumb189210820: :thumb242172736:
A w ogóle to nic, NIC nie przeskoczy świeżo upieczonych bułeczek pszennych z topniejącym na miąższu masłem, najlepiej solonym, i cieniutkim plastrem sera zyskującym pewną ciągliwość w efekcie działania pieczywowego ciepła.
Tak mnie przywitał Ostatni Przyjazny Norweski Dom lata temu (ser = brunost, nigdzie indziej już tak nie smakował) i do dziś, pomimo rozlicznych jedzeniowych afektów, to wspomnienie uważam za najbardziej idealne.
...tak mi sie przypomniało...
tego nie bylo w planie
Nowe szkło, nowe zdjęcia.
Mniej na siłę, niż z chybioną L-ką, z którą się w makrach nie rozumiemy... co tylko udowadnia, że duża kasa i lansiarski design nie muszą iść w parze z sukcesami.
Mniej na siłę, ale wena nadal gdzieś się chowa po kątach. Prawdopodobnie spitala przede mną i wcale się nie dziwię. Sama bym przed sobą spieprzyła - gdybym tylko mogła.
Bla bla bla
Bla bla bla
...głupio się tak wypisywać in public, zwłaszcza w nocy.
Zdradliwe.
A, huk. I tak nikt nie przeczyta (już choci
same ol' same ol'
A w sumie to nie.
A w sumie tak.
Skoooomplikowane.
Ostatnio jadę głównie na pizzy z krewetkami i kawie - o dziwo, dieta ta mi służy, w przeciwieństwie do blisko dwumiesięcznych prób w pełni zdrowego odżywiania się, w efekcie których skończyłam z identyczną wagą, z którą zaczęłam. He.
A, proszę - tylko ciepnęłam w kąt wagę i postawiłam na stare, dobre węglowodany i już 2 kilo zeszło.
Znaczy polecam. Mniam.
Nadal brak czasu. Nadal mam manię gorsetowo-mazidłową.
...nadal marzną mi paluszki.
(Im
up up and away
Nastał dziś historyczny dzień, kiedy to żadna, ale to ŻADNA z deviantowych DD mi się nie spodobała. Zadumałam się więc nad tym, czym jest Piękno i Sztuka i dlaczego ludzie widzą to inaczej, niż ja. A przecież wiadomo, że to ja mam rację, kiedy się czymś zachwycam!
Nie, nie piłam kawy, ale czuję nadchodzący słowotok. Wypuszczę tu trochę starannie ocenzurowanej pary, może mi przejdzie.
Jak z kichaniem, nie?
Starość jest okrutna. Kolejny raz mierzę się z ogromem tego okrucieństwa w moim bliskim
h.
Wyszłam sobie dziś pofocić.
Nie, żeby światło sprzyjało, bo przecież wiadomo, że kiedy już naładuję baterię i zatargam sprzęt na miejsce, to słońce wypina się na mnie swoim cokolwiek bladym teraz tyłkiem i skromnie osłania chmurką.
Coś niecoś jednak złowiłam i pododaję.
Wyjątkowo nie mam melodii do zdjęć, prawdopodobnie dlatego, że jestem w sobie niepoukładana od jakiegoś czasu. Uwiera mnie to, nie powiem. Chciałabym czuć się lepiej w tym całym bałaganie, ale mo&
© 2012 - 2024 RibbonBlack
Comments6
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
O, spanie, taktak! Jak najwięcej spania, takiego na które się zapracowało, chłód pościeli i poduszki.